doszłam do wniosku, że moje życie jest trochę jak moje włosy
najpierw chcę żeby już żeby szybciej żeby już było
a później kiedy w końcu dostaję
marzę o tym, żeby być łysą
ale tak na pamiątkę tej głębokiej jak talerz metafory ja i włosy aktualnie
nie widać telefonu więc się nie liczy, że z lustra
mama mówi żebym sobie znalazła przyjaciół i pracę.
nie wiem co trudniejsze
ale dziś puściłam się fotograficznie za obiad
(obiad był najostrzejszą rzeczą jaką jadłam więc liczę że jutro nie będę już mieć gorączki;
miałam zrobić zdjęcia na których człowiek wygląda dobrze a jak każdy się zorientował nie jest to moja mocna strona. mogę to chyba jednak uznać za trochę sukces bo modelina zadowolona a nawet nie posiadam aparatu)
oto obiad
a oto przykładowe me puszczalstwo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz